If I were a rich man,
Yubby dibby dibby dibby dibby dibby dibby dum…
Czy można przeczytać ten tekst nie nucąc słynnej melodii? Chyba nie! Któż z nas nie zna utworu ze „Skrzypka na dachu”. Chaim Topol złożył swój autograf na kartce formatu A4. Skreślił kilka słów: „Shalom, my best wishes”. Zdobywca Złotego Globu lekką kreską dorysował swój profil. Każdy rozpozna w nim Tewjego, który tańcząc w stajni snuł wizję swego bogactwa. Ten autograf, podobnie jak kilkaset innych zdobyła Pani Ambasadorowa Barbara Teresa Duchowska, której zawdzięczmy pamiątki związane ze służbą dyplomatyczną Kazimierza Duchowskiego. O darowiźnie pisaliśmy już na naszych stronach (muzeum.ukw.edu.pl).
Przez całe wakacje można oglądać w Muzeum wystawę „Śladami Ambasadora”. Wśród prezentowanych eksponatów znajduje się unikatowy zbiór autografów.
Znajdziemy w nim m.in. podpis wspaniałej Shirley MacLaine. 18 maja 1977 r., aktorka podpisała się na czarno-białej fotografii w folderze zawierającym recenzję Jej występu na deskach Opera House w Kennedy Center w Waszyngtonie. Wydarzenie zatytułowano po prostu „Shirley MacLaine and Shirley’s Gypsies”. Szeroko uśmiechnięta artystka spogląda z kart broszury charakterystycznie przymrużonymi oczami. Krytycy byli zachwyceni jej występem. Określili go jako porywający, ekscytujący, wzruszający, zabawny, kąśliwy, a nawet rubaszny. Wybuchowa mieszanka. Jej pojawienie się po przerwie nazwano najbardziej elektryzującym osobistym triumfem ostatniego trzydziestolecia. Podkreślano, że chociaż od jej filmowego debiutu w czarnej komedii Alfreda Hitchcocka „Kłopoty z Harrym” (1954) minęło już ponad 20 lat, zachowała świeżość i oryginalność. „Nie jestem sprinterem, tylko długodystansowcem” – skomentowała te słowa Shirley. Faktycznie, największe sukcesy były jeszcze przed nią. Oskara miała odebrać dopiero za 6 lat, za rolę w „Czułych słówkach” Jamesa L. Brooksa. Opis występu artystki kończy jej motto: „We need to laugh, we need to cry, we need to get in touch with our feelings again”.
17 lutego 1982 r. swój autograf złożył Tadeusz Kantor. Był już wówczas utytułowanym, światowej rangi artystą. Jego „Umarła Klasa”, której premiera miała miejsce 7 lat wcześniej, została okrzyknięta przez nowojorski „Newsweek” spektaklem wszechczasów. Twórca Teatru Śmierci zapisał się w zbiorowej pamięci upiorną i wstrząsającą inscenizacją. Kantor posadził w szkolnych ławkach starszych ludzi, którzy na plecach dźwigali tornistry i manekiny – symbole dzieciństwa, bagaż doświadczeń. Humanoidalne kreatury, rozczochrane, rozkładające się figury woskowe tworzyły z aktorami istny taniec śmierci. Uczestnicy tej makabrycznej lekcji popychali się i przekrzykiwali. Niesforni uczniowie odpytywani byli przez nauczyciela. Pojawiały się sceny z tragicznej historii Polski. Dzieło Kantora zyskało uznanie całego świata, poruszyło miliony dzięki uniwersalnemu przesłaniu – nie ma powrotu do przeszłości i dzieciństwa. Wspomnienia to seans spirytystyczny umarłej młodości.
Na różowej kartce swój wpis umieścił Daniel Olbrychski. Był lipiec 1967 r. Młody, niespełna 22. letni aktor zagrał już kilka ról, m.in. w „Popiołach” Andrzeja Wajdy (1965), „Potem nastąpi cisza” Janusza Morgensterna, czy w komedii muzycznej Stanisława Barei „Małżeństwo z rozsądku” (1967). Słynnym Kmicicem miał zostać dopiero za siedem lat!
Jeśli mowa o Danielu Olbrychskim trudno nie wspomnieć Andrzeja Wajdy. Reżyser wpisał się do notesu 14 lutego 1972 r. Wówczas pracował już nad adaptacją filmową dramatu Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”.
Wszystkiego dobrego życzył swojej fance Roman Polański. Pod autografem widnieje data 28 września 1970 r. Rok wcześniej brutalnie zamordowano jego żonę – Sharon Tate, będącą w 9 miesiącu ciąży. Nadal toczył się proces sekty Charlesa Mansona, która dokonała tej przerażającej i okrutnej zbrodni. Zbrodni, która wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi. Polański był już wówczas popularnym reżyserem. Miał za sobą kilka znaczących sukcesów, m.in. „Dziecko Rosemary” (1968), ale te największe miały dopiero nadejść. Podobnie jak skandale i afery, które zmusiły go do opuszczenia Stanów Zjednoczonych.
21 września 1989 r. Teresa Barbara Duchowska zdobyła autograf Roberta De Niro. Aktor był u szczytu kariery, dwukrotnie odbierał Oskara (za rolę w „Ojcu Chrzestnym II” oraz we „Wściekłym Byku”). Miał za sobą pamiętne kreacje w „Taksówkarzu”, „Łowcy jeleni”, czy „Dawno temu w Ameryce”. Właśnie trwały prace nad kultowymi „Chłopcami z ferajny” Martina Scorsese.
Najbardziej charakterystycznym wpis zamieścił prof. Wiktor Zin – polski architekt, generalny konserwator zabytków (1977 – 1981), prezes Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Szybki szkic zamku na skarpie przywołuje na myśl jego słynny program telewizyjny „Piórkiem i węglem”, podczas którego jakby od niechcenia, szybkim ruchem ręki rysował zabytki będące tematem jego opowieści. Bydgoszczanom, Wiktor Zin powinien kojarzyć się z jednym z symboli naszego miasta – Bazyliką pw. Św. Wincentego a Paulo, do której zaprojektował witraże!
Wyróżnia się także podpis Adama Kiliana, a właściwie… rezolutnej Pyzy Mazowieckiej. To właśnie Adam Kilian – jeden z czołowych polskich scenografów – zilustrował „Pyzę na polskich dróżkach” Hanny Januszewskiej. Artysta zaprojektował także pacynki Jacka i Agatki. Stworzone przez niego postacie bawiły i uczyły kilka pokoleń Polaków.
Nie zabrakło również autografów polskich piosenkarzy, m.in. Jerzego Połomskiego, Maryli Rodowicz, Ireny Santor, czy Bernarda Ładysza, który swym pięknym, głębokim barytonem wtórował samej Marii Callas.
Wyraźnym, mocnym charakterem pisma wpisał się poeta, dramaturg – Tadeusz Różewicz.
To tylko niektóre z ponad 200 autografów, które Pani Ambasadorowa zdobyła. Wykazała się przy tym dużą intuicją. Wielu bowiem składając swój podpis stało dopiero u progu swej wielkiej kariery.
oprac. i fot. Aleksandra Sara Jankowska