Z podziękowaniem za przysługę dla estetyki, kosztem smutniejszej prawdy - z dystansem o sobie, z uznaniem dla artysty. Notes z wpisami przedstawicieli polskiej emigracji w Londynie uwiecznionych na portretach Mariusza Kałdowskiego w zbiorach Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego.
O kolekcji „Panorama czasu dokonanego” znajdującej się w zbiorach Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego pisaliśmy już wielokrotnie. Mariusz Kałdowski, utrwalił na płótnie Rodaków, którzy zapisali się w historii polskiej emigracji. Kolekcja licząca 42 dzieła, powstała w latach 1997 – 1998 w Londynie. Od 2009 roku stanowi depozyt Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego. W ostatnich dniach Artysta sprawił nam nie lada niespodziankę. Malarz przekazał do zbiorów Muzeum notes zawierający wpisy portretowanych osób! Oprawiony w twardą marmurkową oprawkę zeszyt zawiera kilkadziesiąt autografów z komentarzem tych, którzy zgodzili się pozować. Słowem: na niewielkich kartach, wielkie nazwiska. To wspaniałe uzupełnienie kolekcji, również w kontekście poznania procesu twórczego.
Na pierwszej stronie wpisał się duchowy opiekun galerii ‒ ostatni Prezydent RP na Uchodźstwie – Ryszard Kaczorowski. W kilku wersach pochwalił kolekcję i życzył Artyście dalszych sukcesów.
Z kolei Leszek Kołakowski (filozof) żartobliwie i z dużym dystansem do siebie stwierdza: Konterfekt mój bardzo podobny ‒ niestety. Nie Pana to wina, lecz moja, że nie jestem amantem w stylu Rudolfa Valentino. Trudno! W podobnym tonie wpisał się Feliks Laski (mecenas polskiej kultury): Z podziękowaniem za przysługę dla estetyki kosztem smutniejszej prawdy!
Rafael Scharf (dziennikarz i drukarz) komentując swój portret sięga po poezję Marii Pawikowskiej-Jasnorzewskiej:
Słońce stanęło w zenicie
Spogląda na przebyta drogę
To ma być moje życie?
Patrzeć się na to nie mogę!
A na koniec – wtórując poprzednikom ‒ dodaje: Cóż nie lubię swojej twarzy, ale to jedyna, jaką mam!
Oddajmy na chwilę głos samemu Twórcy, który mówił: Malując portrety, zawsze szukam czegoś specjalnego. To coś, dzięki czemu portret przemawia. To „coś” można znaleźć w każdym człowieku (…) należy otworzyć się tak bardzo na modela, aby oddychać jego światem. Być kanałem, którym przepływają najsubtelniejsze elementy osobowości człowieka, na którego się patrzy.
Każda z portretowanych postaci przemawia spojrzeniem, gestem, mimiką. Tytułowy „czas dokonany” zdaje się być emocją odciśniętą na twarzy. Artysta posługując się paletą żywych barw tworzy duchowy pejzaż postaci. Malowanie portretu – zdaniem Mariusza Kałdowskiego – jest zdecydowanie bardziej emocjonalnie wymagające. Wchodzimy głębiej – tłumaczył Autor – stopień skupienia, sposób przygotowania się do malowania portretu jest zupełnie inny niż przyjemność malowania pejzażu. Trzeba tu odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań – po co żyję, dokąd zmierzam itp., bo proces życia każdego człowieka jest zapisany w twarzy. I żeby portret był wiarygodny, miał sens, trzeba znaleźć, a właściwie stworzyć w sobie pewną historię życia tego człowieka. Muszę ją sobie zbudować, a polega to również na odnajdywaniu w sobie podobnych doświadczeń, emocji, które chcę w portrecie wyrazić.
Portretowanie jest, zatem spotkaniem nie tylko z fizycznością modela, ale też jego duchowością i wrażliwością. Ileż trzeba mieć odwagi, by poddać się tak wnikliwej obserwacji? Ileż trzeba odwagi, by zobaczyć się oczyma drugiego człowieka? To wyzwanie i cenna lekcja pokory. Ks. Stanisław Świerczyński (duszpasterz polonijny) zauważa: Jakież wielkie wrażenie robi człowiek będący zawsze w ruchu ujęty w ramy portretu, który zamienia w bezruch wszystko, co było i jest w ruchu. Wspaniała okazja do refleksji nad samym sobą. Brawo artyście za ten rodzaj pomocy w interpretacji.
Teresa Ujazdowska (aktorka, dziennikarka, działaczka polonijna) mówi wprost: Z pełnym zachwytem nad Pana dziełem i podziękowaniem za odkrycie nim cząstki samej siebie. Zdzisław Wałaszewski (filolog, dziennikarz) stwierdził: Pozowanie Panu, Panie Mariuszu, było dla mnie przyjemnością, a rozpoznanie przez Pana pewnych cech nie tylko zewnętrznych, bardzo mnie zaskoczyło i wzruszyło (…). Z kolei Katarzyna Bzozowska (redaktorka słynnego „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”) wydaje się nieco zagubiona w tej nowej sytuacji: Dziwnie jest zobaczyć samego siebie widzianego oczami innych. Czy czuję związek z osobą na portrecie? Muszę się jeszcze nad tym zastanowić...
Artur Rynkiewicz (minister w Rządzie RP na Uchodźstwie) doskonale odczytał „strategię” Twórcy: (…) byłem przeświadczony, że pozowanie do portretu będzie długą torturą, w rzeczywistości były to przyjemne posiedzenia, podczas których Pan prowadził miłą, lecz wnikliwą konwersację, z której jak rozumiem wydobywał pan pewne cechy charakteru.
Nowy nabytek zostanie wkrótce wyeksponowany. To doskonały komentarz do prezentowanej w Muzeum od wielu lat Galerii Małej Emigracji. Wpisy sprawiają, że portretowani ożywają, stają się ludźmi z krwi i kości. Odbiorca zostaje zaproszony do atelier Twórcy. A ten, jawi się nie tylko, jako artysta, ale też doskonały obserwator, rozmówca, psycholog, słowem ‒ znawca ludzkich dusz. Ten niewielki notes to bezcenne źródło historyczne. To klucz otwierający nowe pokłady znaczeń, interpretacji i wiedzy.
oprac. Aleksandra Sara Jankowska