Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego
Kwiatki, bratki i stokrotki – filiżanki pełne historii. Nowe skarby w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego Kwiatki, bratki i stokrotki – filiżanki pełne historii. Nowe skarby w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego

Kwiatki, bratki i stokrotki – filiżanki pełne historii. Nowe skarby w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego

Znów możemy się pochwalić! Zbiory Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego powiększyły się o prawdziwe skarby sprzed ponad 120 lat. Pani prof. Jadwiga Pstrusińska przekazała nam wspaniały zestaw miśnieńskiej porcelany – garnitur do mokki. Tak, drogi Czytelniku, garnitur, czyli elegancki zestaw filiżanek i spodków. Skąd wiemy, że to Miśnia? O tym świadczą charakterystyczne sygnatury porcelany Miśni oraz cechy stylistyczne.

Przypomnijmy: Manufaktura Miśnieńska (Meissen Porcelain) to jedna z najsłynniejszych i najstarszych wytwórni porcelany w Europie. Założona w 1708 r. przez Friedricha Böttgera i Ehrenfrieda Walthera von Tschirnhausa pod protektoratem elektora Saksonii, Augusta II Mocnego, była pierwszym miejscem w Europie, gdzie udało się opracować technologię produkcji twardej porcelany dorównującej chińskiej. Miśnia szybko stała się symbolem luksusu i najwyższej jakości, a jej charakterystyczna sygnatura – skrzyżowane miecze w kobalcie – jest uznawana za jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli tzw. białego złota.

Nasz zestaw jest naprawdę wyjątkowej urody, zdobi go wielobarwna dekoracja kwiatowa. Rozsypane pąki kwiatowe (tzw. Streublūmchen) to bardzo charakterystyczny wzór dla porcelany miśnieńskiej, popularny do początku XX w. To, co najbardziej urzeka, to fakt, że każda kwiatowa gałązka jest inna, nie tylko w obrębie filiżanki, ale i w całym komplecie. Wprawne oko z pewnością rozpozna chabry, róże, tulipany, rumianek, irysy, niezapominajki, przetacznika, maki i wiele, wiele innych polnych okazów… Osiemdziesiąt cztery – tyle naliczyliśmy unikatowych kwiatuszków!

Miśnia zawsze słynęła z niezwykłej precyzji i niepowtarzalnych wzorów. A odręczna malatura do dziś zachwyca najbardziej wymagających koneserów piękna. Ale coś jeszcze zaklęte jest w tych drobnych kształtach… Oto każdy z nich, ponad sto lat temu, malowany był w skupieniu przez konkretną osobę, która tchnęła duszę w te porcelanowe filiżanki. Tożsamość dekoratorów ukrywa się pod cyframi na spodzie naczynia. Malarze manufaktury Miśnieńskiej podpisywali się indywidualnymi numerami. Na naszej zastawie również znajdują się takie oznaczenia.

Zastanawiający jest kształt spodków, które przypominają raczej miniaturowe miseczki. Ich wygląd wiąże się ze sposobem konsumpcji kawy w XIX w. Wówczas, w naszym kręgu kulturowym, dopuszczalne było picie esencjonalnych napojów bezpośrednio ze spodka! Gorącą kawę lub herbatę nalewano do filiżanki. Jeśli jednak napój był zbyt gorący, przelewano go (lub po prostu delikatnie wylewano) na spodek, na którym kawa szybciej stygła. Pito, trzymając spodek w dłoniach.

Było to uważane za praktyczne, choć z czasem zaczęto je kojarzyć z mniej formalnymi manierami. W kontekście porcelany miśnieńskiej taki zestaw może nawiązywać do dawnych tradycji parzenia kawy, ale niekoniecznie wiązał się z dosłownym wylewaniem napoju na spodek. Bardziej elegancka wersja mogła być po prostu inspirowana tą praktyką, bez jej dosłownego zastosowania.

Jeszcze kilka słów o naszej Donatorce. Prof. Jadwiga Pstrusińska to polska orientalistka i afganolog. W latach 80. XX w. Pani Profesor prowadziła zajęcia dla przyszłych dyplomatów na Uniwersytecie w Oxfordzie. Porcelanowe filiżanki należały do Jej babci – Marii Bazańskiej, która na początku XX w. założyła w Krakowie szkołę dla dziewcząt z dobrych domów.

Warto dodać, że prof. Jadwiga Pstrusińska ufundowała jedną z ławeczek do rewitalizowanego Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Pani Profesor, raz jeszcze dziękujemy, a Was zapraszamy do Muzeum, by podziwiać niezapominajki zaklęte w uroczych filiżankach!

oprac.: dr Aleksandra Sara Jankowska