Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego
Modlitewnik spod znaku tułaczki i nadziei Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego wzbogaciło się o niezwykły eksponat Modlitewnik spod znaku tułaczki i nadziei Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego wzbogaciło się o niezwykły eksponat

Modlitewnik spod znaku tułaczki i nadziei. Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego wzbogaciło się o niezwykły eksponat

W kieszeni munduru, pod podartym płaszczem, w zziębniętej dłoni, przy sercu – niepozorny, sfatygowany, pożółkły, poplamiony – modlitewnik. Skromny tomik z krzyżem na okładce – świadectwo wiary, ostatek nadziei, cichy świadek historii sprzed 80 lat.

„U stóp ołtarza. Modlitwy i pieśni” – taki tytuł nosi ten wyjątkowy egzemplarz, wydany w lipcu 1945 roku w obozie polskich uchodźców „Lwów” w Darmstadt (Niemcy). Powstał z myślą o tych, którzy przetrwali piekło wojny, ale wciąż nie wiedzieli, czy mają dokąd wracać.

Modlitewnik został przekazany do naszego Muzeum przez Adama Gajewskiego – kuratora Dziedzictwa Lokalnego w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy, autora filmów, programów telewizyjnych i publikacji o tematyce historycznej. Nasz Donator, zaangażowany od lat w dokumentowanie lokalnej pamięci historycznej, wrażliwy na ślady przeszłości – wzbogacił nasze zbiory o obiekt niezwykle symboliczny i poruszający.

Nie jest to zwykły zbiór modlitw – to osobisty artefakt pamięci, opatrzony podpisem dawnego właściciela: „A. Kujawa”. Kto to był? Żołnierz – jeniec? Robotnik przymusowy? Więzień, który przeżył Dachau? Tego nie wiemy. Ale wiemy, że trzymał go ktoś, kto potrzebował siły, ciszy i nadziei, gdy świat wokół się walił.

Czym był obóz w Darmstadt?
Był jednym z setek obozów dla tzw. osób przemieszczonych (displaced persons), które powstawały tuż po II wojnie światowej – głównie na terenie Niemiec, Austrii i Włoch.

Trafiali tam cywile wywiezieni w czasie wojny przez Niemców z okupowanych krajów: przymusowi robotnicy, więźniowie obozów koncentracyjnych, gett, obozów pracy – wszyscy ci, którzy po wojnie nie mieli dokąd wrócić, których domy – na przykład w Polsce – zostały zniszczone lub znalazły się poza nowo wytyczonymi granicami.

Obozy takie jak ten w Darmstadt dawały tymczasowe schronienie i umożliwiały udzielenie pomocy humanitarnej. Od 1 października 1945 roku opiekę nad obozami przejęła od władz wojskowych UNRRA (Administracja Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy), a od lipca 1947 roku aż do ich zamknięcia (w 1954) – Międzynarodowa Organizacja Uchodźców. Amerykanie kontrolowali obozy na południowym zachodzie Niemiec, Brytyjczycy – na północnym zachodzie, Francuzi – na południu, a Sowieci – w strefie wschodniej.

Obóz w Darmstadt, z którego pochodzi nasz modlitewnik, został założony przez Amerykanów w ich strefie okupacyjnej. Nazwa „Obóz Polski Lwów” nie była oficjalna – powstała prawdopodobnie z inicjatywy samych mieszkańców, pochodzących głównie z Kresów Wschodnich, szczególnie z Lwowa i okolic.

W tamtym czasie Lwów nie należał już do Polski – decyzje wielkich mocarstw i nowy porządek geopolityczny przesunęły granice, a miasto znalazło się w granicach Związku Radzieckiego (Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej). Dla wielu Polaków była to strata nie tylko terytorialna, ale też duchowa – utrata miasta dzieciństwa, kultury, wspomnień. Nazywając swój obóz „Lwowem”, ocalali choćby namiastkę tej tożsamości. Nazwa była wyrazem tęsknoty, przywiązania i pamięci.

Redaktorem modlitewnika był ks. Józef Bujonek, sam wcześniej wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. Kościelną zgodę na druk (tzw. nihil obstat) wydał ks. Andrzej Czeluśniak, duchowny, który przeżył obóz koncentracyjny w Dachau. Imprimatur, czyli oficjalne zatwierdzenie publikacji ze strony Kościoła, złożył bp Józef Gawlina – legendarny „biskup-tułacz”, duchowy opiekun polskich żołnierzy i uchodźców na emigracji.

W sierpniu 1945 roku, kiedy działa już zamilkły, a Polska znajdowała się pod nowym, komunistycznym porządkiem – modlitewnik był dla wielu Polaków nie tylko książką do nabożeństwa, ale również łącznikiem z krajem, którego już nie znali, z domem, którego już nie było, i z Bogiem, w którego mimo wszystko nadal wierzyli.

W lipcu obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów, w sierpniu wspominamy wybuch Powstania Warszawskiego, przed nami rocznica Cudu nad Wisłą i Święto Wojska Polskiego – symbole tragicznej historii, walki, nadziei i trwania.

Ten modlitewnik – cichy, sfatygowany, pożółkły – trzymany w dłoni, ściskany w milczeniu, otwierany nocą, gdy nadzieja ledwo tliła się pod obozowym niebem – słyszał zapewne więcej błagań i próśb niż zrujnowane kościoły. A dziś niech przypomina, że polska tożsamość, wiara i kultura przetrwały nie tylko we wspomnieniu wielkich wydarzeniach, ale też w modlitwie szeptanej gdzieś w baraku, na drewnianej pryczy.

Nowy eksponat można oglądać na naszej ekspozycji w siedzibie Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego w Bydgoszczy.

oprac.: dr Aleksandra Sara Jankowska